Jeszcze do niedawna nie byłam w stanie odpowiedzieć na pytanie - Kto jest Twoim ulubionym aktorem? Zmieniło się to z chwilą, kiedy James na ekranie powiedział - "Same rules apply". Mówię tutaj rzecz jasna o Brudzie, gdzie ten ultra pociągający człowiek wcielił się w najlepszą kreację, jaką dane mi było oglądać. Możem i chora, ale ideał męskiego uroku to właśnie Pan McAvoy, przynajmniej w moim guście. Ten głos, ten akcent, ta gra... Nie jestem w stanie wyobrazić sobie postaci, w którą James nie mógłby się wcielić z powodzeniem.