Emil Jannings

Theodor Friedrich Emil Janenz

8,7
812 ocen gry aktorskiej
powrót do forum osoby Emil Jannings

spotkanie z jego Mefistofelesem z "Fausta" Murnau'a z 1926 ze ścieżką dźwiękową Art Zoyd to przeżycie po którym, gdy je w pełni zrozumieć, nie jest się już taki sam...
aby zobrazować skalę wielkości Janningsa należałoby porównać wielkość gigantycznych skrzypów czy widłaków z ery karbonu - jakieś 300 mln lat temu - z rozmiarami znanych nam dziś ich polnych pra-potomków...
można pokusić się również o takie porównanie - z ich istnienia i wielkości mamy dziś czarne, połyskliwe, ciepłe złoto stworzone na bazie esencji, bez której nie istniałoby życie - ich następcy "robią" dziś w polu w roli chwastów...

Orinow

Budząca szacunek powściągliwość i wyważenie sądu...

kosarz1311

jeśli ironia, to mogłeś sobie podarować - jeśli nie, to rozwiń temat...

Orinow

To drobna i przyjazna uszczypliwość. Niezależnie od podziwu dla twórcy i merytorycznego przygotowania do jego oceny taki emfatyczny ton trochę ujmuje wypowiedzi wiarygodności. Można podejrzewać zastąpienie kompetencji entuzjazmem. Nie twierdzę, że ci tej kompetencji brakuje, to przede mną a nie przed tobą jest poznanie aktorskich dokonań tego pana. Komentarz dotyczył wyłącznie sposobu wyrażenia podziwu, którego mógłby pozazdrościć niejeden panegiryk.
Dodam dla pojednania, że i mnie przytrafiło się na tym forum parę wypowiedzi budowanych entuzjazmem, które dziś chętnie bym przeredagował, gdyby istniała możliwość ich edycji. Osobiście preferuję jednak popwściągliwość.

kosarz1311

masz rację, trochę mnie poniosło - odświeżałem sobie tego feralnego ;) dnia kilka scen z obejrzanych przeze mnie wcześniej filmów z udziałem rzeczonego i... no właśnie - dobrze to wyłożyłeś - to był entuzjazm (oczywiście nie w stosunku do hitlera); na swoją "obronę" mogę ci polecić obejrzenie właśnie "Fausta" ze ścieżką dźwiękową skomponowaną przez Art Zoyd - naprawdę robi wrażenie - być może uchwycisz ten sam klimat, który skłonił mnie do takiej egzaltacji - bardzo często odczuwam coś takiego w zetknięciu z Wielką Kinematografią - myślę, że coś takiego mogli mieć na myśli starożytni Grecy mówiąc o Katharsis...

Emil Jannings to artysta z definicji - tylko całkowite oddzielenie jego kreacji od niego samego pozwala je należycie docenić...

Orinow

No tak, Hitler klękał przed nim, bo i przed kim, jak resztę wygonił. Aktor genialny, ale w tamtych czasach Naziści mogli wykreować na gwiazdę nawet Pawła Mroczka.
A jeśli chodzi o Hollywood, to grubo przesadzasz, bo tam nigdy nie miał aż takiego statusu.

NickError

error w nicku wszystko tłumaczy

yag12

Tzn? Jannings był pupilem Goebbelsa. Ze Stanów wyjechał do Niemiec, bo z oczywistych względów jego kariera w USA byłaby skończona.

Orinow

Pisząc o chwastach miałeś na myśli Marlona Brando i Jamesa Deana? Rozwiń.

NickError

oj, to długa historia, ale generalnie nie miałem na myśli tych, o których wspominasz ani innych wielkich aktorów... }) byłem urzeczony filmem "Faust" z muzyką Art Zoyd i trochę mnie poniosło - dziś czytam ten post prawie z niedowierzaniem a na pewno z uśmiechem pobłażania... }) natomiast faktem jest że film oglądałem bardzo uważnie pod kątem gry aktorskiej (mimiki) i byłem zachwycony, wiem że Jannings to pupil hitlerowców ale wtedy liczyła się tylko Sztuka... })

Orinow

A wiecie, że pierwszym zdobywcą Oscara dla najlepszego aktora (w 1929 r.) był Niemiec? Co więcej, był on nie tylko pierwszym zdobywcą Oscara dla pierwszoplanowego aktora w ogóle, nie tylko pierwszym Niemcem, który go zdobył, lecz także ostatnim. Zapytacie, jak to się stało, że zaczęli od Niemca. Ano tak, że Emil Jannings, bo to o nim mowa, wyjechał w drugiej połowie lat 20. XX w. za ocean, zagrał w paru filmach, m.in. „Ostatnim rozkazie” Josefa von Sternberga i „Niepotrzebnym człowieku” Victora Fleminga, za które to filmy dostał rzeczonego Oscara (tak, w tamtym roku przyznawano tę nagrodę za więcej niż jeden występ). No i tak to się stało.

Era kina niemego już się jednak wówczas kończyła, a wraz z jego udźwiękowieniem odkryto w Ameryce, że pan Emil ma paskudny akcent, i tak jego kariera w Ameryce legła w gruzach. Wrócił więc do Niemiec, gdzie grywał dalej, m.in. w głośnym filmie z Marlene Dietrich – „Błękitnym aniele” (1930). A potem to już pan Emil zawiódł jako człowiek, a jako Niemiec – wprost przeciwnie, tak że teraz nie da się o nim pisać bez grymasu zniesmaczenia na twarzy. Niestety nasz niemiecki gwiazdor zaangażował się w granie w filmach nazistowskich. I grał w nich do samego końca. Ponoć, kiedy już alianci wbijali Übermenschom na chatę, pan Emil chodził wszędzie ze swoim Oscarem pod pachą w ramach alibi – że kiedyś w Ameryce zdarzało mu się być dobrym Niemcem. Nie bardzo mu to pomogło, bo w ramach denazyfikacji wykluczono go z aktorskiego obiegu. Nigdzie już nie zagrał. Na zdjęciach Jannings  pojawiał się z ministrem propagandy i oświecenia publicznego – Josephem Goebbelsem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones