Nie znamy motywów, które kierowały aktorem, gdy przyjmował daną rolę lub udzielił jakiegoś wywiadu. Czy można ufać dziennikarzom? Czy są na tyle wiarygodni. Mnie się podoba Charlton Heston. Sprawia mi przyjemność oglądanie z nim filmów. Uwielbiam "Nagą dżunglę", "Cyda", "Ben Hura", "Biały Kanion" czy "Udrękę i ekstazę". I oto chyba chodzi. Gra aktora powinna być przekonująca, sprawiać, że widz utożsamia się z bohaterem. Reszta się nie liczy. Patrząc na historię kina, wielu aktorów straciło uznanie z powodu swoich nieprzemyślanych decyzji. Czy nasze są zawsze prawidłowe? Czy słusznie przekreślamy aktora z powodu jednej roli?
Własnie. Aktor naprawdę solidny trzeba przyznać. Ważne że dostarcza widzom wiele emocji oraz nie zapomnianych wrażeń. Trudno może jego życie osobiste to nie ideał ale ważne te to porządny aktor.
Cieszę się, że się ze mną zgadzasz. Ocenianie aktorów przez pryzmat ich życia osobistego byłoby nieuczciwe. Dorze jeśli znamy prywatne życie wszystkich artystów (co, jak sądzę, jest niemożliwe). Zachwycamy się czyimś warsztatem aktorskim i nagle dowiadujemy się, że prywatnie ta osoba jest gangsterem. Czy nasze uwielbienie dla jego kunsztu aktorskiego bezpowrotnie znika? Czy Frank Sinatra gorzej śpiewał i grał z powodu swojego prywatnego życia? Czy kilka potknięć Jane Fondy, jeśli chodzi o jej niefortunne wystąpienia odnośnie wojny, miało sprawić, że jej piękna twarz na zawsze zniknie z ekranu kin? Kto jest tak surowym krytykiem życia osobistego, przekreślając całkowicie osobę, powinien się troszkę zastanowić. Dziękuję za poparcie.