"Zdrajca" garściami czerpie z kina mafijnego, na czele z "Ojcem chrzestnym", a jednak jest to przede wszystkim opowieść o ważnym epizodzie z historii Włoch przez pryzmat "zdrajcy", czyli Tommaso Buscetty.
Marco Bellocchio, stary kinowy wyga (jest starszy od Scorsese!), nakręcił epicki i pełen energii film, kojarzący się nieco z odlotową wersją historii Włoch spod znaku "Boskiego" Paolo Sorrentino. Czego tu nie ma - zdrady, morderstwa, atrakcyjne sekwencje montażowe z muzyką Nilsa Frahma, dramat sądowy i nieco groteski i satyry. Przed 2,5 godziny nie sposób się nudzić.
Miłośnicy tradycyjnego kina mafijnego z jednej strony poczują się tutaj, jak ryby w wodzie, z drugiej sporo jest tu kpiny z etosu "szlachetnego mafiosy". Co tu dużo mówić, kawał dobrego kina!
więcej w wideorecenzji: https://www.youtube.com/watch?v=xoSTb_kJeYQ