Wbrew pozorom to nie jest ideologiczna propagandowa pozycja tylko głęboki film filozoficzny, który rozpatruje kwestie czy kościół i religia może brać udział w wojnie, bo z jednej strony „miłuj swojego wroga” i „rzuć miecz” a z drugiej strony obrona przed złem jakim jest nazizm. I takim rozterkom poddawany jest młody kapelan wojskowy ks.por. Stefan Wyszyński. W tle mamy oczywiście pokazana II wojna światowa z całym znanym z innych filmów jej pejzażem. Ciekawa, ambitna pozycja.
Ale czy zasługuje na miano "Arcydzieła" kinematografii? Wydaje mi się, że Twoja ocena jest celowo zawyżona.
Ah, nie zauważyłem, że ocenileś najnowszego Pitbulla Vegety na 10 gwiazdek... Nawet nie chce mi się wchodzić w dyskusję.
Czym innym byłby taki film w normalnym kraju, a czym innym jest w państwie wyznaniowym. To o czym piszesz to ewentualna wartość tego filmu, gdy Polska stanie się państwem świeckim. W tej chwili za tym filmem stoją mobilne ołtarze i reszta aspektów państwa wyznaniowego.