Z opisu nie wydawało się to nic porywającego a jednak, polecam...
Daj spokój-skrępowany linami Bronson,który był przecież poszukiwany listem gończym nagle ni stąd, ni zowąd porusza się swobodnie po całym pociągu,ba siedzi przy wspólnym stole podczas posiłku z szeryfem i gubernatorem...
Ale po co zwracasz uwage na taką poprawność, to film a nie życie, w wielu różne rzeczy tak na prawde by się nie udały. Ciekawy jest ogólnie, pociąg i różne tam akcje, taki pierwowzór Liberatora ;p
Nie mylmy pojęć,bo to jest straszne niechlujstwo twórców.
Nie każdy kupuje kota w worku,bo tu można przymknąć oko na różne niedociągnięcia,tak trudno to zrobić przy takim mega-babolu....
może masz ADHD skupieniowe? przecież mówili, że rozwiążą go po dniu jazdy, kiedy w tym śnieżnym pustkowiu nie będzie miał gdzie uciekać, a do tego był przecież "profesorem medycyny" a tu szaleje epidemia;
ale ja zauważam inne niedoróbki planu popełnione przez protagonistów. Otóż:
#1- po odczepieniu wagonów z żołnierzami (nie wdając się w dywagacje na temat aktualnych wówczas wagonów, hamulców itp.) i pozbyciu się ich, skoro jedynymi obcymi w pociągu (kobietę zarezerwował sobie gubernator) byli: pastor-agent, Bronson i major, to czemu po prostu ich nie zabili, jak tego pierwszego, aby jechać do mety na luziku, a tak nie wiadomo czego można się było od rzeczonych spodziewać;
#2 - jeśli maszynista był wplątany, to czemu wzięli niewtajemniczonego palacza (na wzór kucharza, kelnera)?