No właśnie. Główną wada tego horroru jest jego kompletna nieoryginalność, a w zasadzie - powtórzenie konceptu Franjou, oczywiście bez zbytniego zagłębiania się w niuanse. Film Franjou, Oczy bez twarzy, był zarówno horrorem, w którym ojciec - lekarz przeszczepia swej okaleczonej córce twarze coraz to nowych dawczyń, nie cofając się przed porwaniem i zabójstwem jak i przesyconym melancholią smutnym obrazem, z subtelną końcówką.
W Mansion of the Doomed z kolei ojciec - lekarz pozyskuje dla swej ociemniałej córki oczy, których przeszczepy się nie powodzą. Oszalały papa jednak oszczędza swe ofiary, gotując im los być może gorszy od śmierci - trzymając w piwnicznym więzieniu-klatce jako okaleczone monstra (świetna charakteryzacja). Końcówka jest brutalna, jak i cały film, który nie jest jednak taki zły, by nie zasłużyć na obejrzenie. Warto się zapoznać, ale najlepiej - poznać wpierw pierwowzór Franjou.