Jako wielka wielbicielka mitologii greckiej, musze neistety przyznać, że bardzo się zaiwodłam. Film nie trzyma się oryginału...w niektórych przypadkach to dobrze...kiedy indziej nie najlepiej....
Ale amerykanie bardoz często korzystają z uproszczeń przy opowieściach opartych na mitologii....choćby "Herkules" i "Xena"...czasami aż uszy bolą, gdy słucham najnowszych rewelacji amerykańskich scenarzystów, którzy tak pokręcili mitologię, że nie dziwi późniejsze dyletanctwo polityków i trusytów odwiedzających Europę....
No i minus jeszcze za "blade" kolory, chyba charakterystyczne dla opowieści sygnowanych znakiem Hallmarku (vide "Baśni 1000 i jednej nocy").
Ale obejrzeć się da...gdy się zingoruje fakt znajomośći "orygnialnej" opowieści o Jazonie i Argonautach....
Zwłaszcza można się pośmiać z tego że z Kastora i Polideukes'a(który nazywa się w filmie Polluksem) których ukazano jako prostych kamieniarzy, a nie synów Zeusa.No i śmiałem się też z Heraklesa, który nie potrafił pokonać kilkunastu żołnierzy a przecież w swoim życiu zabijał ich setki w tym dziesiątki centaurów a potworów to nie zliczę.Brak Tezeusa co również wyśmiałem,Orfeusz czarnoskóry.Śmiech na sali i udane małżeństwo Medei i Jazona.
Przykro to mówić, ale jak dotąd nie widziałem żadnego filmu opartego na micie, który trzymałby się oryginału. Moim zdaniem mitologia grecka to wręcz kopalnia scenariuszy - wystarczy dopisać dialogi. Nie mam bladego pojęcia, dlaczego nikt do tej pory tego nie zrobił.
Zgoda. Ale każda mitologia jest kopalnią scenariuszy, czy to mitologia skandynawska, celtycka, słowiańska, chińska, perska, indyjska, indiańska czy rzymska.