podejść do tego filmu, na przestrzeni wieków, było ze trzydzieści i więcej nie będzie; w podstawówie nie zażarło, nie zażera teraz, to i na emeryturze zapewne nie zażre..
W podstawówce to bym zasnął. DeVito jako aktor komediowy nigdy nie potrafił samemu uciągnąć filmu. Tym bardziej, że tu jego bohater był podany w takiej mało strawnej formie, odpychającej, która trochę przypomina mi Pingwina z Batman Returns.
był niezły w Wyrzuć Maminkę z Pociągu, był znakomity w Taxi, ale zaiste, coś w tym jest. inna rzecz, iż małe toto, grube, hałaśliwe i nieruchawe, z trudem potrafię sobie przypomnieć jego role pierwszoplanowe.. możliwe zatem więc, iż ta jego charakterystyczna fizjonomia była jednocześnie jego przekleństwem, typowy one-trick-pony, jako białe tło dla czarnego kwadrata, drugi plan, pejzaż, ewentualnie ruchomy element scenografii w filmach niejakiego arnolda pasował wręcz idealnie..
Trafne uwagi. Aktorem jest b. przeciętnym, także w tym filmie roli nie podołał. Może swoją popularność zawdzięcza żonie, noszącej wdzięczne nazwisko Perlman?
chyba nie, bo ja nawet nie widziałem że on ma jakąś żonę, a o jego obecności wiem odkąd skończyłem sześć lat:)
swoją drogą wspomniana przez kolegę wyżej rola pingwina łamała i to bardzo dotychmiastowy stereotyp aktora komediowego - do dziś wspominam ją jako jeden z dwóch najważniejszych koszmarów filmowego dzieciństwa (ten drugi to przemarsz wilków pod TSA w Akademii Pana Kleksa tak by the way)