Ciekawy scenariusz i dobra gra aktorów, może rzeczywiście widać kolonialne naloty, ale z drugiej strony, główny bohater, generał Gordon miał wiele okazji uciec z Chartumu, ale tego nie zrobił, nie był to zwykły urzędnik administracji kolonialnej, ale człowiek z charakterem, odważył się walczyć z niewolnictwem i nie mógł pozwolić na jego powrót. Bohaterska śmierć Gordona najlepiej świadczy o jego intencjach i o tym jest ten film!
nie zapominając oczywiście iż w realu jest to ukazanie dwóch wielkich ludzi po przeciwnych stronach barykady - Mahdiego, zwanego zbawcą oraz charliego "chinesse'a" gordona. jeden z nich był skazany na sukces, drugi na porażkę. który z nich zwyciężył?..., ten który obejrzał film, nie znając już historii powinien znać odpowiedż na to proste, wg mnie - pytanie.... co nie ?
Oglądałam ten film o dość później porze, więc może dlatego mi się nie spodobał...
I pomyśleć że gdzieś pomiędzy wydarzeniami związanymi z tymi dwoma wielkimi postaciami nasz dzielny Staś, i jego pies Saba ratują Nell, he, he, he. Tak na poważnie, Chartum to kawał niezłego kina. Z tego co mi się obiło o uszy to chyba były nawet jakieś nominacje do Oscara. Zalukałem ten film bo lubię Charltona Hestona. Moja ocena to 7,5/10. Nara.