Jest na pewno najlepszą ekranizacją muszkieterów i w ogóle jest świetny, właściwie wszystko jest takie jak sobie wyobrażałam, czytając książkę, może poza Atosem - tutaj,moim zdaniem, jest za mało szlachetny, jakby wiecznie podpity. Wiem, uwielbiał zaglądać do kieliszka, ale w książce było podkreślane, że upijał się "na smutno" i snuł wtedy ponure rozmyślania o kobietach i świecie i nigdy nie miał takiej pucołowatej i rumianej mordy! ;)
Jak dla mnie Reed nie grał Atosa, on był Atosem. Jego wielkopańskość można dostrzec już w CZTERECH MUSZKIETERACH, zwłaszcza w scenach z Milady. No, może niekiedy zachowuje się dziwacznie i zbyt satyrycznie, ale cały ten film w końcu to jedna wielka satyra :) Jak dla mnie aktorzy są świetnie dobrani i stworzyli najlepsze kreacje swego życia.