Film jest ekranizacją powieści Michaela Chabona. Akcja rozgrywa się w tytułowym Pittsburghu we wczesnych latach osiemdziesiątych. Obraz jest kroniką wydarzeń ostatniego lata młodości głównego bohatera Arta Bechsteinsa (Jon Foster). Gdy jego praca okazuje się być ślepym zaułkiem, ojciec gangsterem a dziewczyna niezwykłą ekscentryczką, Art zaczyna wierzyć, że możliwym jest, iż tak naprawdę nie istnieje.
Obejrzałam ten film po przeczytaniu opisu, wiedząc, że to nie jest arcydzieło (sugerując się oceną z filmweb). Liczyłam na miłe zaskoczenie. Niestety przeliczyłam się. Po około 20 minutach miałam ochotę go wyłączyć i nigdy więcej do niego nie wracać (a muszę przyznać, że bardzo rzadko nie oglądam filmów do końca)....
Tak właśnie siedzę i myślę,co tu o tym filmie napisać i sam do końca nie wiem.
Z jednej strony ciekawa historia, muzyka momentami bardzo dopowiednia do nastroju, ujęcia też niezłe, ale...no i właśnie. Mnie osobiście nie porwał, miał swoje chwile, które przyciągały, ale jakoś czegoś mi przez cały ten film brakowało....